środa, 27 marca 2013

Rozdział II/III

Swe serce oddałam niewłaściwemu chłopakowi. Przeklinam go w myślach. Jak mogłam chcieć oddać się w ręce takiemu potworowi? Dlaczego taka bestia potrafiła mnie w taki sposób oczarować? Kiedyś byliśmy przecież przyjaciółmi.. Pozwoliłam sobie odpłynąć. Próbuję sobie wmówić, że to tylko zły sen, że zaraz się obudzę, że będę bez skazy. Moje ciało przeszywa fala bólu. Nawet w myślach nie jestem w stanie im uciec. Czuję się taka nieczysta i upokorzona.. Dławię się ich zapachem. Zapach perfum Calvina Kleina, w tej chwili przestał być uwodzicielski. To odór gwałciciela.
Biją mnie, plują, a ich dotyk mnie parzy. Dałam się wykorzystać. Teraz rozumiem dlaczego dostałam ten kieliszek, w którym było mniej wina. Wcale nie chodziło o to, aby nie doprowadzić mnie do stanu upojenia. Tam była chemia.
I mimo, że dotąd nie wierzyłam w Boga, teraz błagam go o ratunek.
Po moich policzkach spływają czarne od tuszy łzy, a oni bezczelnie się ze mnie śmieją. Tak świetnie się bawią.. Ja pragnę w tym momencie tylko jednej rzeczy - śmierci.
Kolejny spadek sił, który teraz jest dla mnie wybawieniem. Uderzam głową o ramę łóżka. Odpływam..

wtorek, 26 marca 2013

Rozdział II/II

Nie mam pojęcia, która jest godzina. Nie wiem co robi teraz Majka i Chris. Nie rozumiem co się teraz ze mną dzieje. Wiem tylko, że jestem z Leo. Moje ciało drży, nogi są jak z waty, a serce łomocze tak mocno, że wydaje się je słychać. Stoję z moim ukochanym przed białym domkiem z tarasem. Przed domkiem, który Maja uwielbiała ze względu na duże dwuosobowe łózko i szklany prysznic. Kilka minut temu byłabym w stanie oddać się mu w całości. Teraz nachodzą mnie małe wątpliwości. Mimo wszystko jak nigdy pragnę seksu. Wiele razy obiecywałam sobie poczekać z pierwszym razem na kogoś wartego mojej cnoty. Teraz stoję tu z Leo i łamię złożone samej sobie przysięgi. Zrobie co tylko będzie chciał, jestem tylko jego..
  - To jest moja niespodzianka, Ines - szepta mi do ucha wodząc dłońmi po moim ciele. W końcu spełni się moje marzenie. Jeżeli ta chwila nadeszła, nie można dać jej odejść. Moje postanowienia nie mają już znaczenia.
  - Wynająłeś go?
  - Oczywiście. Mamy całą noc dla siebie! Już dawno chciałem nawiązać z tobą jakiś kontakt.. Porozmawiać. Kilka lat temu nasza znajomość tak po prostu się rozpadła, a ja zawsze czułem do ciebie coś więcej. Byłaś moim marzeniem!
  - Ty moim! Tęskniłam za tobą. Natasza wiedziała, że mi się podobasz. Odebrała mi cię celowo.
  - Nie ważne! To już przeszłość. Cieszmy się tą chwilą! Jesteśmy razem i to jest najważniejsze! - podnosi mnie i w swych silnych ramionach zanosi do środka. Wnętrze domku jest niesamowite. Na białych ścianach wiszą kolorowe obrazy. Mnóstwo małych, regulowanych światełek rozjaśnia pokój. Na środku stoi wielkie łóżko z aksamitną, turkusową pościelą i zielonymi poduchami. Na stoliku nocnym palą się lawendowe świeczki. Kolory wszystkich ozdób są dobrane w taki sposób, że razem tworzą powalającą całość. Ściągam buty i czuję miękkie włoski dywanu. Leo stoi za mną i pozwala nacieszyć się widokiem. Obejmuje mnie, a na szyi składa ciepłe, podniecające pocałunki. Daję się ponieść chwili. Napawam się przyjemnością płynącą z pocałunków, po czym wspinam się na palce i czule całuje jego usta. Czuję jego rozpalone ciało, dłonie rozplątujące supełek na szyi. Sukienka się zsuwa i pozostaje w samej bieliźnie. Nie zostaję obojętna. Powoli rozpinam guziki w jego koszuli i zręcznym ruchem zdzieram z niego ubranie. Po raz kolejny bierze mnie w ramiona, nie przerywając przy tym gorących pocałunków i kładzie mnie na łóżko. Jego usta muskają teraz delikatnie moją szyję. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. W końcu spełnia się moje marzenie. Jestem z Leo. Jest czuły i delikatny. Pragnie mnie, a ja pragnę jego.. Chłopak wykonuje taki ruch żebym leżała na nim. Nie mija chwila, a jego dłonie walczą z zapięciem od stanika. Wracamy do pozycji w której leżałam na plecach. Leo dotyka teraz moich piersi i przekłada na nie swoje pocałunki. Coś jest nie tak. Czuję się szczęśliwa, chcę oddać się chłopakowi, ale tracę siły.. Pojawia się nieznany mi wcześniej szum w głowie. Wracają zawroty. Czuję się tak jakbym miała zaraz odpłynąć..
- Stary, miałeś poczekać na mnie!
Słyszę krzyk chłopaka.. To Dawid! Co on tu robi? Czuję na sobie jego spojrzenie na moim pół nagim ciele. Zalewa mnie fala ogromnego wstydu. Jak Leo mógł dopuścić do takiej sytuacji? Próbuję wstać i ruszyć w kierunku otwartych drzwi jednak tracę siły. Upadam i nie jestem w stanie się podnieść. Chłopcy podnoszą mnie i układają moje prawie bezwładne ciało na łóżku. Proszę ich aby mi pomogli, aby mnie zostawili.. Leo zbliża się do mnie. Jestem pewna, że chce mnie uspokoić, dać mi buziaka i otulić aksamitną pościelą. Ten jednak zbliża się i szepta mi do ucha : Teraz zacznie się zabawa maleńka. Jestem przerażona! Serce bije mi tak szybko, że czuję jeszcze większe osłabienie.. Nerwy, które teraz opanowały mój umysł i ciało, nie pozwalają swobodnie oddychać. Czuję jak do oczu napływają mi łzy.. Chłopcy zbliżają się do mnie. Nie muszą mnie obezwładniać. Jestem wyczerpana, nie mogę nic zrobić.. Dawid zaczyna mnie dotykać. Zrywa ze mnie stanik, a Leo głośno się śmieje. Próbuję krzyczeć, jednak dostaję cios w prawy policzek. Na głowie zawiązują mi chustkę tak aby zakryć usta. Jestem skończona. Ostatkami sił szarpię się z bestiami. Przy dwóch umięśnionych chłopakach nie mam szans. Wypełnia mnie bezsilność, obrzydzenie, wstyd i strach. Twarz zalana jest słonymi łzami. Leo, niegdyś wymarzony ukochany teraz opuszcza spodnie by w akcie gwałtu zaspokoić się seksualnie. Łapie mnie za kostki i przyciąga do siebie. W tym samym czasie Bokser zdejmuje szorty. Stoi jednak przy mojej głowie i odsłania moje usta..

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział II/I

Otwieram szafę i zastanawiam się co na siebie włożyć, żeby zrobić zrobić wrażenie na Leo. Moją uwagę przykuwa luźna niebieska sukienka wiązana na karku. Jest dostatecznie długa by zakryć wielkiego siniaka na mojej nodze. Zastanawiam się nad dodatkami. Dobieram dużą słomianą torbę oraz srebrny medalion mojej mamy. Jest w kształcie serca, a gdy się go otworzy widnieje nasze wspólne zdjęcie. Zrobiłyśmy je kiedy byłyśmy razem z tatą na lodach, kilka dni przed jej śmiercią. Spoglądam na zegarek i orientuję się, że zostało mi zaledwie 25 min, aby dojść na miejsce umówione z Mają. Siadam jeszcze szybko przy mojej białej toaletce, splatam włosy w luźnego kłosa, starannie maluję kreskę na górnej powiece, maluję rzęsy maskarą, usta arbuzowym błyszczykiem,  na policzki nakładam odrobinę różu. Informuję Lily, że wrócę późno i wybiegam z domu. Moja chęć zapalenia jest tak wielka, że wyciągam paczkę papierosów. Szperam w tobie w celu znalezienia metalowej zapalniczki i upewniam się, że mam ze sobą perfum aby zniwelować zapach papierosowego dymu. W połowie drogi dobiega do mnie Maja. Włosy luźno opadają jej na ledwo zakryte plecy. Wiem, że lubi wzbudzać kontrowersję, ale teraz przeszła samą siebie. Założyła czarny stanik z ćwiekami oraz czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem. Kreację dodatkowo wzmacniają czarne lity. Pod biustem widać jej wytatuowane żebra. Tatuaż zrobiła bez wiedzy swoich rodziców 3 miesiące temu. Ilustruje on ptaki, które mają być symbolem jej wolności. Od razu spostrzegam entuzjazm wymalowany na jej twarzy. Ku mojemu niezadowoleniu z kieszonki czerwonej torby, wystaje paczka prezerwatyw. No tak.. Co to za impreza dla Mai, na której nie zaliczy choćby jednego numerka. Rzucam jej znajome spojrzenie, a ona od razu zaczyna dyskusję:
  - Oj dobrze wiesz, że z życia trzeba korzystać! Impreza na plaży to sposób na to wręcz idealny. Nie wspomnę już o tym, że jest to zachodnia plaża. Bawią się tu najlepsi chłopcy z całego miasta. Trzeba się zabawić!
  - Majka, równie dobrze możesz bawić się nie pieprząc się co noc. W dodatku za każdym razem z innym facetem. Odpuść choć na jednej imprezie i nie zostawiaj mnie samej.
  - Postaram się, ale nie obiecuje. Kto wie kogo seksownego spotkam. Mogę się nie oprzeć pokusie - oblizała usta i wybuchnęła śmiechem. Przewróciłam oczami i zmieniłam trochę temat.
  - Dobrze, że nie zabrałaś się za Boksera.
  - Dlaczego? Jest przystojny.
  - I głupi. W dodatku krąży plotka, że wykorzystuje dziewczyny dosypując im do drinków pigułki gwałtu albo jakieś mieszanki na chcice..
  - Nie gadaj. Dobrze wiesz jacy są ty ludzie. Pewnie Bokser komuś podpadł, a ta osoba nie należy do najodważniejszych. Łatwiej było puścić plotkę, która narobi mu kłopotów niż dać mu w twarz. Bokser jest nie do pobicia. Z resztą sama widziałaś co było 2 tygodnie temu przed knajpą. Chłopak zalał się krwią, a Dawid i tak nie ustąpił. Lepiej nie rzucać się na tego gościa. Chyba, że w łóżku..
  - Daj już spokój.
  - Dobra, jak chcesz.
Nie odzywamy się już do siebie. W ciszy pokonujemy drogę do wejścia baru na brzegu morza. Spotykamy kilka znajomych osób. Wspólnie zajmujemy jedną z kanap i zamawiamy drinki. Majka jak zwykle zaczyna z grubej rury i bierze się za najmocniejszą mieszankę baru. Ciekawe jak długo dziś pociągnie na tak mocnym trunku. Pobiła swój rekord wypijając 6 takich, stojąc przy tym o własnych siłach. Nie mam pojęcia jak się jej to udało. Widać, że ekipa dobrze się bawi. Rozmawiamy się, śmiejemy. Maja już rzuca kuszące spojrzenia Chrisowi. Jest starszy od nas o 3 lata. Poznałam go 3 lata temu w parkowej knajpie. Chris wygląda lepiej od niejednego prestiżowego modela. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Przez obcisłą koszulkę na brzuchu widać jego mięśnie. Ma zielone duże oczy i piękny uśmiech. Włosy lekko postawione na żel. Jest typowym skatem. Po raz kolejny mogę się przekonać, że nie należy wierzyć pierwszemu wrażeniu. Ocenianie kogoś kogo nie znamy jest najgorszą rzeczą jaką możemy zrobić poznając nowego. Chris jest bardzo szczery i przede wszystkim opiekuńczy. Kilka razy zastanowi się zanim kogoś skrytykuje. Dba o uczucia innych, dlatego nie używa zbędnych komentarzy. W każdej osobie stara się zauważyć coś co można pochwalić. Rzadko kiedy jesteśmy świadkami wybuchu jego emocji. Raz w życiu widziałam jak z kimś się bił. Stanął wtedy w mojej obronie. Od tamtego czasu jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Chris rozumie mnie jak nikt inny. Dobrze wie o moim uczuciu do Leo. Kiedy o nim wspominam chłopak staje się nerwowy. Byli kiedyś najlepszymi kumplami. Ich przyjaźń rozpadła się gdy Leo wykorzystał jego dziewczynę. Zdradziła go ukochana i przyjaciel. Leo był już wtedy pod wpływem Nataszy i jej ekipy. Trudno było mu się po tym pozbierać, ale dał radę. Wiele razy powtarza mi, abym odpuściła sobie Leo. Wiem, że chce tego dla mojego dobra.
Myślę, że warto by było pokazać Mai, że nie każdy chce iść z nią do łóżka. Bynajmniej nie od razu. Zagarniam Chrisa do tańca. DJ właśnie zapuścił wolny kawałek. Postanawiam to wykorzystać, bo rzadko zdarza się usłyszeć tu taki utwór. Domyślam się, że Chris będzie chciał porozmawiać wtedy o Mai i wcale się nie mylę.
  - Jak ma na imię twoja przyjaciółka? Dlaczego nigdy nas sobie nie przedstawiłaś? - pyta.
  - Olimpia.
  - To takie.. oryginalne imię - uśmiecha się szeroko.
  - Nie lubi go, dlatego wszyscy mówią na nią Majka. To przez te złociste loki i niewinną buźkę.
  - No tak. Jest strasznie urocza.. Spodobała mi się - spostrzegam, że chłopak lekko się rumieni i postanawiam przedstawić mu prawdę o Mai. Wiem, że tak jak ja ceni sobie prawdziwą miłość i nie toleruje seksu w przelotnej znajomości.
  - Wiem, że sprawia takie wrażenie, ale uwierz mi, że żadne z niej niewiniątko. Nie zwróciłeś uwagi na to jak się ubrała? Kontrowersja, flirt, alkohol, chłopcy i seks. Cała nasza kochana Majka.
  - Poważnie? Dlatego nas ze sobą nie poznałaś. Myślisz, że gdybym zaczął z nią rozmawiać nie pokazując zainteresowania seksu z nią, mogła by się zmienić? Zaprosił bym ją na romantyczną randkę, ale z kulturką. Rzucił bym parę komplementów ale takich by nie zachęcać jej od razu do zbliżenia. Uwiódł bym ją, całował.. Sprawił, aby się we mnie zakochała..
  - Halo Romeo tu ziemia. Wątpię żeby Ci się udało ale zawsze możesz spróbować. Może gdyby posmakowała miłości, zmieniłaby swoje nastawienie i uznała seks za jej dopełnienie, a nie zabawę i egoistyczne pozyskanie potencjalnej przyjemności. Kto wie jak sprawują się jej wybrankowie. - oboje wybuchamy śmiechem. Chris wraca do stolika. Pewnie zakręci się wokół mojej przyjaciółki. Ja biegnę do wyjścia. Mam ochotę przejść się po brzegu plaży. Idę z wzrokiem wbitym w ziemie, przy wyjściu wpadam na Leo. Moje policzki natychmiast się zarumieniły. Czuję jego powalający zapach perfum. Podnoszę głowę i spoglądam mu głęboko w jego piękne oczy. Moje usta układają się w niewielki uśmiech, przeczesuje dłonią grzywkę i opuszczam głowę.
  - Przepraszam, nie zauważyłam cię. - to moje pierwsze słowa do niego skierowane, od wielu miesięcy. Chcę zdobyć się na odwagę, wykorzystać moment i poflirtować z chłopakiem.
  - Spokojnie, nic się nie stało. Ale i tak musisz mi to jakoś wynagrodzić. Może napijemy się razem? Zamówimy jakiegoś drinka? Chyba, że wolisz wino lub po prostu jakiś sok. - momentalnie odrzucam kwestię spaceru po brzegu i przyjmuję propozycję Leo.
  - Oczywiście, z chęcią. Mam ochotę na Mojito , ale czy Natasza lub Bokser nie będą na ciebie źli, że ze mną rozmawiasz?
  - Podejrzewam, że nawet nie zwrócą na to uwagi. I tak niewiele mnie to obchodzi. Po za tym ich już tu nie ma.Tak między nami. Zabawiają się w 406.
  - Między nami. Poważnie mówisz? Nie wiedziałam, że coś ich łączy.
  - Bo nie łączy. Po prostu wiedzą, że są w tym dobrzy i czasem postanawiają to wykorzystać. Jaka dziewczyna nie skusiła by się na seks z Bokserem, lub jaki chłopak nie miał by ochoty na Nataszę? Jadą ostro.
  - Mnie nie jara Dawid.
  - Proszę, proszę. Jesteś chyba jedyną laską, która tak ma. No nie ważne. Chodźmy się napić. - siedzimy już przy barze. Śmiejemy się, a Leo chyba próbuje wykorzystać to, że nie jestem zupełnie trzeźwa, bo przysuwa się coraz bliżej. Odwracam się na chwilę i dostrzegam wbity we mnie groźny wzrok Chrisa. Wzruszam tylko ramionami i rzucam Leo uwodzicielskie spojrzenie.
  - Jesteś piękna, wiesz?
  - Dziękuję, ale ja tak nie uważam.
  - Nie musisz mi wierzyć, ale naprawdę mi się podobasz!
  - Ty mi także.. - mówię cicho z nadzieją, że moje słowa przytłumi muzyka. Leo jednak słyszy moje wyznanie i słodko się uśmiecha. Kosmyk włosów, który opadł na mi na twarz, zakłada za ucho. Gładzi delikatnie mój zarumieniony policzek dłonią i zbliża się do pocałunku. Zwodzi mnie. Kiedy jego usta są już blisko szepta:
  - Chodź, zatańczymy - bierze moją rękę i ciągnie mnie na parkiet. Musiał zapłacić DJ bo daje mu znak, a ten po raz kolejny zapuszcza wolny kawałek. Kładę ręce na jego ramiona, a on mocno przyciąga mnie do siebie i obejmuje mnie w taki sposób, że jego dłonie znajdują się mniej więcej na linii majtek.. Kiedy szepta mi do ucha, ociera się o policzek i daje mi całusa. Nie wiem czy to wypity alkohol daje mi się we znaki czy wirowanie na parkiecie. Raz po raz czuję zawroty głowy. Próbuję dojść do siebie. Znowu napotykam wzrok Chrisa, który teraz idzie w naszą stronę. Odciąga mnie od Leo, a chłopaka popycha krzycząc:
  - Zostaw ją i idź zabawiaj inną! Mało ci, że odebrałeś mi dziewczynę? Co ci takiego zrobiłem, że teraz chcesz wykorzystać moją przyjaciółkę!? Ty kurwa zboczeńcu! Chcesz ją przelecieć, a potem zostawić! - zaczyna go szarpać, a ja wchodzę pomiędzy nich.
  - Chris, przestań! To nie jest tak! Podobam się jemu, a on mi! Zostaw nas w spokoju! Musisz się od razu tak na niego rzucać?! To już ciebie nie dotyczy! Odejdź! Odwal się! Cokolwiek, po prostu daj na luz!
  - Jak chcesz! Żeby nie było, że cię ostrzegałem! - wrócił do stolika, nalał sobie pełną szklankę whiskey i wypił duszkiem prosząc kelnera o kolejną butelkę. Wiem, że Chris nie lubi Leo. Nigdy bym jednak nie podejrzewała go o takie zachowanie. Nie dość, że chciał go pobić, to jeszcze narobił mi przed nim wstydu! Zaleje się w trupa. Nie mam zamiaru się nim przejmować. Sam jest sobie winien.
  - Ines, nie przejmuj się nim. Za dużo wypił.
  - Może i tak. Ale czyżby nie miał racji? Nie chcesz mnie wykorzystać?
  - Jak możesz tak myśleć? - podszedł bliżej i objął mnie tak mocno, że zabrakło mi tchu - Zakochałem się w tobie. Mam dla ciebie niespodziankę. Chodź!
Wyszliśmy na plażę. Leo chwyta mnie za rękę i prowadzi na brzeg oceanu. Ktoś przybiega do nas i podaje 2 kieliszki krwisto czerwonego wina. Chłopak daje mi ten kieliszek, w którym napoju jest trochę mniej. Pewnie Leo nie chce mnie jeszcze bardziej upić. Siadamy na rozgrzany piach i przyglądamy się zachodzącemu słońcu. Czuję na sobie pełne pragnienia spojrzenie Leo. Zbliżam się do niego i delikatnie całuję go w usta. Odwzajemnia pocałunek. Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego. Leo tak na mnie działa, że tracę zmysły. Jestem w nim tak zakochana, że mogłabym zrobić dla niego wszystko! Odrywa od swojej niebieskiej koszuli kawałek materiału i zawiązuje mi oczy.
  - Mówiłem, że czeka cię niespodzianka. Wstawaj, poprowadzę cię.
  - Czyli te wino, zachód słońca to jeszcze nie to?
  - Nie!
Tak uroczo się śmieje! Zaraz eksploduje. Nikt nigdy nie wzbudził we mnie takich emocji. Jeszcze nie jesteśmy parą a ja już go pocałowałam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Burzy to przecież moją całą koncepcję. Postanowiłam sobie, że całować będę się tylko wtedy kiedy będziemy z chłopakiem razem. Nie wspomnę już o współżyciu, które pewnie by tak szybko nie nastąpiło.
Idziemy już ładne 10 minut. Nawet nie zwróciłam uwagi, w którą stronę idziemy. Już dawno straciłam orientację. Dodatkowo czuję, że spora ilość alkoholu teraz daje mi popalić. Wypite wino jeszcze bardziej pogorszyło mój stan. Staram się otrząsnąć. Nie mogę zepsuć takiej chwili. Oddycham głęboko morskim powietrzem i wiem, że jest zdecydowanie lepiej. Mam ochotę rzucić się na Leo. Dlaczego tak się dzieje? Nigdy nie sądziłam, że gdy z nim będę tak bardzo zapragnę seksu. Bez zastanowienia mogłabym mu się teraz oddać. Jestem naładowana energią! Szum morza dodatkowo poprawia mi samopoczucie. W końcu przystajemy. Leo ściąga mi opaskę. Nie wierzę w to co widzę. Biały domek z tarasem...

czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział I/III


Jest cicho. Szum w głowie tłumi czyjś krzyk. Mrugam kilka razy aby dojść do siebie jednak to nic nie daje. Jestem w szoku.  Świat nabiera nienaturalnych kształtów. Próbuje wstać. Okazuje się to trudniejsze niż zwykle. Coś jest nie tak. Czuję się jak po przynajmniej 3 mocnych drinkach whiskey z colą. Świat wywraca się do góry nogami lecz po kilku sekundach wraca do normy. Nadal szumi mi w głowie i nie jestem w pełni świadoma tego co dzieje się wokół mnie. Ponownie próbuje podnieść się z rozgrzanego asfaltu jednak ból w prawym udzie znacząco ogranicza mi ruchy. Ktoś pomaga mi wstać, chwyta mnie i sadza na maskę granatowego samochodu. Przede mną stoi  chłopak, na oko 2 lata starszy ode mnie. Jego czarne włosy opadają na zmarszczone z przerażenia czoło. Spoglądam na usta. Widzę, że coś do mnie mówi. Nie zwracam na to uwagi. Próbuje utrzymać równowagę, skupiając swój wzrok na jednym punkcie by przerwać zawroty głowy. Moją uwagę przykuwają oczy. Wydają się być znajome. Źrenice są rozszerzone tak mocno, że intensywnie niebieskie tęczówki stają się ledwo zauważalne. Widzę w jego oczach troskę i strach jaką widziałam w dniu śmierci matki, w oczach mojego ojca. Wtedy był faktycznie wystraszony, mimo to gotówy do zadbania o swoje dzieci. Gotowość ta przeminęła w momencie kiedy popadł w nałóg. Mimo alkoholu tata na ogół nie bywa agresywny. Zamyka się w swoim gabinecie i przegląda rodzinne albumy. Rzadko zdarza się by wpadł w furię. Wolę jednak dmuchać  na zimne i być przy siostrze jak najdłużej by w razie konieczności ochronić ją własnym ciałem. Mój tata jest kochany gdy jest trzeźwy. Opiekuje się nami. Niestety chwile te są tak krótkie , że nie mamy czasu się nim nacieszyć. Gdy  jego krew jest wolna od trunku, staram się przemówić mu do rozsądku i przekonać go do terapii. Na razie nie idzie mi to najlepiej. Ponownie skupiam uwagę na nieznajomym. Na łuku brwiowym dostrzegam kilku centymetrową bliznę.  Dociera do mnie skąd znam jego oczy. To ten sam chłopiec, który przestraszony czekał na szpitalnym oddziale za udzieleniem lekarskiej pomocy. Czekał tam na opatrzenie rany kiedy ja byłam zdezorientowana i nie rozumiałam powagi sytuacji. Najgorszy i zarazem najlepszy dzień mojego życia. Śmierć matki, narodziny siostry. Szum w głowie cichnie, a ja wracam do pełnej świadomości. Dopiero teraz rozumiem słowa nieznajomego:
  - Hej! Nic ci nie jest? Słyszysz mnie?
  - Tak, teraz tak.. Strasznie boli mnie głowa i noga. Co jest grane?
  - Ja.. Ja nie wiem co mam powiedzieć. Miałaś wypadek. Nie zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych i .. uderzyłem w ciebie – mówi drżącym głosem – Mam zawieść cię do szpitala, na pogotowie, chcesz złożyć na mnie skargę?
  - Spokojnie, nic z tych rzeczy. Nic się nie stało. Jestem tylko trochę potłuczona i trudno mi ustać na prawej nodze. Pomijając też fakt, że kręci mi się w głowie i czuję się pijana, wszystko jest w porządku. – uśmiechnęłam się do niego by podnieść go na duchu - To był zwykły wypadek, nic strasznego się na szczęście nie stało. Kilka siniaków to nie koniec świata.
 - Na pewno? Mógłbym coś dla ciebie zrobić, wynagrodzić ci to? Może dasz zaprosić się na kawę? Doszła byś trochę do siebie, a ja zaopiekowałbym się tobą tak aby nie trafił w ciebie kolejny debil taki jak ja.
  - Zabawny jesteś! Mówię ci poważnie, że wszystko jest ok – uśmiecham się szeroko – Dam radę! Chciałabym skorzystać z twojego zaproszenia, jednak muszę szybko wracać do domu. Problemy rodzinne...
  - To może chociaż cię podwiozę? Nie pozwolę ci w tym stanie włóczyć się po mieście.. – jaki on jest troskliwy! Nie wierzę, że tacy chłopcy jeszcze istnieją.. Ciekawa jestem czy mnie pamięta.
  - Było by mi miło, ale..
  - Ale? Ah tak! Pewnie poczułabyś się niezręcznie bo mnie nie znasz. Jestem Mike!
   - Ines. Nie chodziło mi tylko o twoje imię..
  - Tak? To o co jeszcze?
  - Znam cię. To znaczy pamiętam. Widziałam cię kilka lat temu w szpitalu, miałeś rozcięty łuk brwiowy – wskazałam na bliznę Mike.
  - O tak, przypominam to sobie. Chciałem uciec w nocy z domu, aby pograć w piłkę. Powiedzmy, że ucieczka przez okno, po drzewie nie była idealnym rozwiązaniem dla ośmiolatka. Tym bardziej, że pod drzewem stała szklana figurka. Siedziałaś skulona w kącie, prawda? Miałaś różową sukienkę, a na to narzucony beżowy płaszczyk. Włoski splecione w dwa warkocze z kokardkami na końcach. Widziałem, że byłaś trochę nieświadoma tego co dzieje się wokół, ale wyczułem twoje przerażenie – jakim cudem on pamięta takie szczegóły? Mimo, że ten dzień utkwił mi znacząco w pamięci nie pamiętam w co byłam ubrana i jak miałam upięte włosy. Miał osiem lat. Jak mógł to zapamiętać. Byłam tylko dziewczynką, która z ukrycia go obserwowała..
  - Jakim cudem pamiętasz takie szczegóły?
  - Chyba się śpieszysz prawda? Wskakuj, jedziemy.
Dziwi mnie jego nagła zmiana tematu, ale bez zbędnych słów wsiadam do auta i podaję adres.  Toczymy luźną pogawędkę na temat pogody, miasta. Po raz kolejny pada słowo przepraszam. Uśmiecham się, słucham jego historii. Wrócił kilka dni temu z Londynu.. Myślę jednak o czymś zupełnie innym. Analizuję jego słowa. Moja mama zmarła 11 lat temu. Byliśmy dziećmi. Jak przestraszona dziewczynka mogła aż tak utkwić w pamięci ośmiolatkowi. Trzyma to wspomnienie w sobie, nie pomijając szczegółów nawet takich, które dotyczą koloru sukienki.
Docieramy na miejsce.
  - Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Nie wybaczę sobie tego, że zrobiłem ci krzywdę! – znowu mówi zdenerwowanym głosem.
  - Po raz kolejny mówię ci, że nic się takiego nie stało. Tylko na przyszłość uważaj. Nie każda panienka w tym mieście jest tak wyrozumiała jak ja. Dzięki za podwiezienie, strasznie mi to pomogło. Raczej nie doszłabym tak szybko do domu w takim stanie.
  - Przyjemność po mojej stronie. Trzymaj, tu jest mój numer telefonu. Jeśli potrąci cię kiedyś jeszcze jakiś idiota i będziesz potrzebowała transportu do domu lub po prostu będziesz chciała pogadać, zadzwoń! Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Do zobaczenia! Mam nadzieję.. – ostatnie słowa ledwo dało się usłyszeć.
  - Dziękuję, zapamiętam! Do zobaczenia!
Odjechał..
Słońce chowa się za chmurami. Powietrze jest dość ciężkie, a ptaki latają nisko nad ziemią. Zapowiada się na deszcz. Otwieram bramkę, a przy moich nogach natychmiast pojawia się mały piesek. Nie mam w domu dużo obowiązków. Muszę po prostu utrzymywać porządek i troszczyć się młodszą siostrę. Lily uwielbia zwierzęta, a małego kundelka znalazła zagłodzonego i przywiązanego do słupa na obrzeżach miasta. Jak można być takim potworem aby zostawić niewinne stworzenie na pastwę losu? Pozwoliłam jej zaopiekować się mieszańcem. Przystaję na tarasie i biorę głęboki oddech. Jak zwykle nie jestem pewna co zastanę po wejściu do domu. Wchodzę, a widok domu nie robi na mnie większego wrażenia. Widzę ojca z butelką taniej wódki, zalanego na swoim fotelu w gabinecie. Orientacyjnie rozglądam się pod domu, by dostrzec szkody. Przypominam sobie o zakupionej mrożonce i biegnę do kuchni przygotować Lily kolację.
Wołam ją na kolacje, a sama idę do swojego pokoju.

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział I/II

Muzyka od lat, była dla mnie ważna. Uwielbiałam oddać się rytmowi wirując po parkiecie. Kiedy miałam 5 lat mama zaprowadziła mnie na lekcję baletu. Sprawiło mi to wiele radości, dlatego postanowiłam włączyć taniec na stałe do mojego życia. Przeszłam jednak małą rewolucję i wybrałam taniec współczesny. Balet przywoływał zbyt wiele wspomnień. W słuchawkach rozbrzmiewa utwór do nowego układu. Analizuje w myślach taneczne figury i kończę palić papierosa. Musiałam iść bardzo szybko, ponieważ zawsze wystarczał mi on na zaledwie pół drogi. Teraz do pokonania została mi tylko, krótka parkowa dróżka prowadząca do kawiarni. Dostrzegam czerwono-białe parasole, a pod jednym z nich siedzi blondynka z włosami upiętymi w niedbałego jednak efektywnego koka. Widzę, że ubrana jest w krótką i obcisłą, czarną sukienkę, a na ramiona narzucony ma koronkowy sweterek. Dopełnieniem dziennej kreacji są wysoko wiązane sandałki na platformie. Automatycznie przyśpieszam kroku. Maja czeka już 15 min.
 - Hej, co tam?! - witam ją z entuzjazmem.  Maja z widocznym zdenerwowaniem przez moje spóźnienie, odpowiada uśmiechem.
 - Czekam za tobą już 15 min. Dziś ty stawiasz. Musisz wynagrodzić mi mój stracony czas.
 - Nie ma sprawy. - Rzucam niechętnie i czekam za zamówieniem.
 - Byłam wczoraj w clubie. Zgadnij kto rządził na parkiecie i odebrał mi pole do popisu przed chłopcami. Z resztą nie byle jakimi. Seksowni surferzy z sąsiedniego osiedla. Schrupałabym jednego po drugim. - Relacjonowała. Nie musiałam długo się zastanawiać. To Natasza, dziewczyna sukcesu.. Nie należała do najseksowniejszych jednak jej uwodzicielskie spojrzenie przyciągało facetów w promieniu kilku kilometrów. Miała długie, lekko kręcone, utlenione blond włosy. Fałszywy charakter sprawił, że zdobyła niejednego przystojniaka. W zależności od upodobań chłopaka była od niewinnej słodziary do ostrej laski, lubiącej dobrą zabawę i dziki seks.
 - Oj ale mi przykro, że nie możesz poruchać się z kolejnym gościem. - to był sarkazm. Majka nie traktowała na razie miłości poważnie. Lubiła zabawić się z jednym, a nawet kilkoma chłopcami jednej nocy. Zdarzało się nawet, że rano budziła się w towarzystwie 3 facetów. Miała bujne życie seksualne, nie do końca rozważne jednak jej IQ przewyższało nie jednego mózgowca. Uczyła się bardzo dobrze, mimo, że na naukę nie poświęcała dużo czasu. Jej życie opierało się na wiecznych balangach, flirtach i seksie. Wiem, że podobał się jej pewien chłopak lecz ten należał do romantyków. Kontrowersyjnej Mai trudno było zainteresować prostego chłopaka lubiącego randki. Należał do nielicznej grupy tych, którzy nie lecieli do łóżka z każdą laską napotkaną na plaży w skąpym bikini. Chłopak miał na imię Max. Był starszy od nas o 2 lata, jednak często przebywał w tej knajpce. Niekiedy można było spotkać go w miejscowych klubach jednakże zdarzało się to bardzo rzadko. Wystarczyło to aby dowiedział się o grzeszkach i podrywach Olimpii. Był wysoki, a każda dziewczyna wtulona w jego ciało, objęta w silnym uścisku mogła poczuć się tak bezpiecznie, że nic wokoło nie mogło jej zagrażać. Nie był typem pakera. Mimo to jego klatka piersiowa była dostatecznie umięśniona. Miał piękne, duże ciemne oczy, a jego włosy były lśniące o cudownym kasztanowym odcieniu.
 - Jak możesz tak mówić?! Przecież jestem twoją przyjaciółką!
 - Kochana, to nie zmienia faktu, że lubisz zabawiać się z facetami.. Połowa Miami o tym wie, a część z nich miała okazję przekonać się o tym na własnej skórze. Wiele osób wie, że lubisz wybierać biały domek z tarasem na zachodniej plaży. Jako jedyny posiada duże łóżko i dwuosobowy, szklany prysznic.
 - Od kiedy na dzień dobry rzucasz takie teksty? Co ci się stało?
 - Leo. - Nie muszę mówić nic więcej. Dobrze wiedziała jak mogłam się czuć. Jestem dziewicą, a jedyną pseudo seksualną przygodę przeżyłam rok temu na obozie letnim. Nie należy to jednak do moich najlepszych wspomnień. Mój wybranek był pod wpływem alkoholu. Gdy byliśmy już w samej bieliźnie, a jego dłonie błądziły po moim ciele, poczułam rozluźnienie jego mięśni. Chłopak ledwo trzymał się na nogach, zatoczył się w tym i chlusnął na swoje markowe buty. Od tamtej pory jedynym zbliżeniem były niewinne pocałunki podczas gdy sama byłam lekko upojona. Marzę o chwili bliskości z Leonardem. Wierzę w prawdziwą miłość, a jego obdarzam wyjątkowo silnym, nieodwzajemnionym uczuciem. Niestety wszystko uległo natychmiastowej zmianie, po wyjątkowo nieudanej imprezie. W sumie wszystko sugerowało, że będzie to doskonała biba pod każdym względem. W tamtej chwili byłam na prawdę blisko z Leo. Mogę śmiało twierdzić, że byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Niestety alkohol zmienia ludzi nie do poznania i tak właśnie było z Nataszą. To co zrobiła zraniło mnie bardzo mocno. To oczywiste, że każdy z nas ma granice, której nie można przekraczać. Natasza przekroczyła ją właśnie na tej imprezie. Nie jestem w stanie powiedzieć ile wtedy wypiła, ale to nie był jeden drink. Pamiętam to, jakby to zdarzyło się wczoraj, mimo że sama ostro imprezowałam. Właśnie rozmawiałam z Leo. Była to zwykła rozmowa, nic szczególnego, żadnych sekretów, żadnych wyznań. Nagle podeszła do nas Natasza, a raczej zatoczyła się koło nas. Na szczęście podtrzymał ją Leo. Ta musiała zauważyć mój błysk w oczach gdy patrzyłam na blondyna i od razu zorientowała się, że mi się podoba. Nie byłyśmy przyjaciółkami, a nawet koleżankami. Generalnie można uznać nas za konkurentki. Miałam jednak godność i szacunek do drugiej osoby, którą Natasza już dawno straciła. Nie liczyła się kompletnie z uczuciami innych. Na moich oczach zaczęła gładzić go po policzku, przeczesywać dłonią włosy, drugą dotykać go w najczulszych miejscach. Po chwili namiętnie go pocałowała. Poczułam się nikim. Stałam tam i obserwowałam jak mój największy wróg całuje chłopaka, którego kocham.
 - Czyli to, że nie udaję ci się nawiązać kontaktu z Leo tak na ciebie wpływa?
 - Nie, po prostu wierzę w prawdziwą miłość i uważam, że nie warto puszczać się na prawo i lewo, tylko czekać na tego jedynego, który zasłuży na zbliżenie.
 - Nie ważne, zmieńmy temat.
 - A co?! Pobijesz mnie jak tego kolesia w barze?
 - Chłopak miał mokro w portkach i wstyd do końca życia, że sprała go niewinna blondyneczka. - Obie wybuchamy śmiechem. Wiadomo już, że to koniec naszej sprzeczki na temat chłopaków i niezależnego seksu.
 - Ponoć jutro wieczorem jest impreza na zachodniej plaży - uśmiecham się znacząco, a Majka od razu łapie aluzję, kontynuuję - Nie mam na jutro żadnych planów więc może wyskoczymy się zabawić? Słyszałam, że ma być dużo znajomych oraz nowy zespół. Na barowym podeście nie zabraknie alkoholu. Może będę miała okazję pokręcić z Leo..
 - Ogarnij się dziewczyno. Rozluźnij się i zalicz szybki numerek z tym seksownym brunetem zza baru. Ma on darmowy dostęp do najlepszych domków na plaży. Pamiętaj jednak, ten biały z tarasem jest mój!
 - Daj spokój, on jest wiecznie zarośnięty. Nie ma już kasy na maszynki, całą wypłatę przeznacza na prezerwatywy? Seks isn't for fun. Seks is for love!
 - W jakim ty świecie żyjesz? Znowu pieprzysz mi tu o seksie z miłości? W Miami to nie istnieje, zwłaszcza po tej stronie miasta. Musimy wyglądać seksownie, żeby Natasza nie poderwała mi najlepszych sztuk. Nie wiem jak ona daje radę z tym niedoruchanym ryjem. Jedyne co ma dobre to cycki.
 - Czy ty musisz mieć takie określenia? Ogarnij! Ty w głowie masz tylko seks. Okej spadam do domu. Niebezpieczne dla Lily jest zostawienie jej samej z ojcem na tyle czasu. Zobaczymy się jutro o 19 przy wejściu na plażę.
 - Dobrze cię rozumiem, trzymaj się i do jutra! Oderwiemy się od problemów.
Żegnam się z przyjaciółką. Dochodzi godzina 17, więc postanawiam wskoczyć szybko do pobliskiego spożywczaka aby przygotować siostrze jakąś kolację. Nie mam już zbyt dużo pieniędzy, więc zadowolimy się mrożonką. Po raz kolejny w mojej głowie roi się od myśli dotyczących Leonarda. Myślę, że to już obsesja ale staram się odrzucić tą myśl jak najszybciej. Będąc na pasach słyszę pisk opon...





wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział I/I

Słoneczne promienie muskają moje zarumienione policzki. Włosy upięte w luźny kucyk, teraz bezwładnie opadły na nagie ramiona. Próbuję wygramolić się z łóżka, jednak nagle czuje na sobie wzrok, leżącego obok Leo. Chcę udać niewiniątko i szybko wyślizgnąć się spod kołdry. Nie zdążyłam się ruszyć, a już na swojej tali poczułam jego ciepłe ręce, które zaciskały się w silnym uścisku. Moje serce łomocze, a w myślach tworzą się nowe scenariusze. Czuję, że eksploduje uwalniając swoją energię. Droczę się z moim ukochanym, przesyłam mu dwuznaczne spojrzenia udając zarazem potulną dziewczynkę. Świat właśnie się zatrzymał. Na mojej szyi przetacza się ciepła fala oddechu ukochanego. Jego miękkie usta zaczęły składać pocałunki na mojej szyi, a ręce błądziły po moim ciele. Leo jest strasznie czuły i delikatny. Wyszeptał mi do ucha ciche Kocham Cię i przyłożył swe usta do moich. Przeszedł mnie dreszcz, narastające podniecenie sprawia, że nieświadomie przygryzam jego wargę, a dłońmi przeczesuje jego gęste blond włosy. Spoglądam na niego ukradkiem i dostrzegam uśmiech.  Jesteśmy coraz bliżej siebie, a on zaczyna obdarzać pocałunkami moje nagie ciało. Jego ręka schodzi niżej i delikatnie masuje mój brzuch. Jest teraz nade mną. Patrzy mi prosto w oczy. Widzę błysk radości w jego niebieskich tęczówkach. W końcu oczy zdradzają tak wiele emocji. Wiem czego chce, a ja jestem w stanie zaspokoić jego pragnienie. Delikatnie przemieszczam się tak aby moje usta były na wysokości jego czoła. Składam tam pocałunek. Już dawno zorientował się, że oznacza to moje TAK. Czuję gorącą falę przechodzącą przez moje ciało, gdy stajemy się jednością. Czule obdarza pocałunkami moją szyję, a ręce zatapia w ciemnych włosach rozwalonych na miękkiej zielonej poduszce. Pokój wypełnia aura miłości. Zaczyna wykonywać bardziej dynamiczne ruchy, zostając przy tym wyjątkowo delikatnym..
Moją refleksje przerywa dźwięk wiadomości. Ostatnio często skupiam swoje myśli na Leo. Jest dobrze zbudowanym, niebieskookim blondynem. Byliśmy kiedyś dobrymi znajomymi. Mieszkamy po sąsiedzku jednak od pewnego czasu nie zamieniliśmy ani słowa. Leo, który skradł mi serce i wdarł się do mojego umysłu spędza teraz czas z Nataszą, Irmą i Bokserem. Jest to znana ekipa, która niszczy każdego kto nie przypadnie im do gustu. Brygada bogaczy, nie zwracająca uwagi na uczucia innych. Zagarnęła Leo pod swoje skrzydła tylko dlatego, że jego ojciec pracuje w laboratorium farmaceutycznym. Chłopak jest orłem z chemii, więc nie jest dla niego problemem stworzenie środka działającego jak narkotyk. Tym samym oszczędzają oni ogromne pieniądze, nie kupując dragów u dilerów. Nie są uzależnieni. Lubią jednak dobrą zabawę, a używki pomagają trzymać się im na nogach, oraz dostarczają wrażeń. Często są obecni w miejscowych clubach lub podczas imprez na plaży. Krążą plotki, że Bokser jest posiadaczem Date Rape Drug. Miejmy nadzieje, że to tylko fikcja wymyślona przez kogoś, komu ekipa przysporzyła problemów. Nie mogłabym znieść myśli, że wykorzystał on pigułkę gwałtu pomimo tak wielkiego powodzenia wśród dziewcząt. Jest strasznie podobny do kochanego Leo. Różni ich jedynie kolor włosów, oczu oraz przede wszystkim charakter. Dawid jest wysoki i dobrze zbudowany. Stąd wzięło się jego przezwisko, a jego charakter dodatkowo pomógł ludziom zamknąć je w pamięci. Już nikt nie zwraca się do niego po imieniu.
Chwila zbliżenia, mało tego - rozmowa z Leo, może zaliczyć się teraz do moich najśmielszych marzeń. Odkąd porwały go sidła Nataszy, mało prawdopodobne jest abyśmy znowu stali się sobie bliscy.
Dźwięk SMS po raz kolejny wypełnił pokój. Wiadomość jest od Majki. To moja przyjaciółka. Tak naprawdę na imię ma Olimpia. Nie lubi tego imienia. Jej rodzice ubóstwiali to greckie miasto, więc postanowili nazwać tak swoją córeczkę. Podczas jednej z wycieczek do galerii sztuki, jeden z artystów zainteresował się jej urodą jak i imieniem. Przyjrzał się Olimpii kilka razy i doszedł do wniosku, że równie dobrze pasowało by imię Maja. Dziewczyna o śniadej cerze miała niebieskie oczy oraz złociste, długie, kręcone włosy. Od razu się przyjęło. Niewinna buźka i imię były tylko zdradliwą powłoką Mai. Tak naprawdę uwielbiała imprezować i zwracać na siebie uwagę wszystkich chłopaków w okolicy.
Chce spotkać się na małe caffe latte, w pobliskim parku. Szybko spinam włosy w luźny kucyk, rzęsy maluje nową maskarą, chwytam ulubiony sweter i starą torebkę oraz ruszam na umówione miejsce. Podczas drogi zakładam słuchawki, wyciągam paczkę Marlboro Goldów i odpalam papierosa.

PROLOG.

Ostre światło lampy miejskiego szpitala drażni moje wrażliwe, zaspane oczy. Moje sześcioletnie serce bije w rytm wskazówek zegara wybijającego trzecią godzinę. Z sali obok dobiega przeraźliwy dźwięk. Moje ciało drży ze strachu oraz zimna. Obok mnie siedzi ojciec. Widzę jego przekrwione oczy pełne strachu i bólu, który przekracza granice szaleństwa. Martwi się. Cisza na korytarzu przerywa przeraźliwy krzyk. Moje nogi rwą się do ucieczki, jednak nie mogę tego zrobić. Tam jest moja mama. Czas wlecze się nie ubłaganie. Minęły dopiero dwie godziny, które zamieniają się w wieczność. Zdarza się, że momentami podnoszę głowę i widzę biegających lekarzy. Nic nie rozumiem. Wytężam wzrok i spoglądam przed siebie w głąb długiego, niebieskiego korytarza. Mimo tak późnej godziny na oddziale pojawia się wiele osób. Ich oczy zdradzają emocje. Widzę starszego siwego mężczyznę z łzami oraz bezradnością wymalowaną na twarzy. Jest zmęczony. Widzę jak podchodzi do niego lekarz, który w geście wsparcia kładzie starcowi rękę na ramieniu. Po chwili z sali obok troje pielęgniarzy wywozi na metalowym łóżku ciało starszej kobiety. Mężczyzna osuwa się na ziemię. Wykonuje telefon do swojego syna. W szpitalu ból i cierpienie nie są nikomu obce. Na przerażonego mężczyznę spogląda również niebieskimi oczami chłopiec o czarnej, bujnej czuprynie. Przypatruję mu się kilka sekund, lecz dopiero po chwili dostrzegam plamę krwi na jednej z nogawek oraz przecięty łuk brwiowy. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco i zastanawiałam się co przytrafiło się chłopcu i jak radzi sobie z bólem. Z zadumy wyrywa mnie kolejna fala krzyku. Prawdziwy dramat rozgrywa się w sali 212. Nie minęło zbyt dużo czasu, a nastała cisza. Ucichły krzyki, a dźwięk maszyn szpitalnych przytłumił jednolity, długi sygnał. Nie przykładałam do tego większej uwagi. Dla mnie przestraszonej sześciolatki znaczyło to tyle, ile porządek w pokoju. Dopiero teraz rozumiem, co się stało. Moje ciało przeszył dreszcz, gdy zobaczyłam zalanego łzami, jednak uśmiechniętego ojca. Na rękach trzyma dziecko zawinięte w różowy kocyk. To moja siostra Lily. Radość z narodzin trwała krótko. Moja kochana mamusia odeszła. Komplikacje poporodowe okazały się dla niej śmiertelne.
Budzę się z krzykiem, osaczona kolejnym koszmarem. Mnie i moją siostrę wychowuję przepracowany ojciec, dla którego alkohol stał się drogą ucieczki. Tak na prawdę radzimy sobie same, opierając się na doświadczeniach mamy, które zapisała w swoim pamiętniku. 
Jestem Ines. Mam 17 lat.